(to nie tylko o Warszawie, ale jakoś nie znalazłem lepszego miejsca)
Narzekamy - przynajmniej ja - na historyczną ignorancję młodego pokolenia. Chodzę sobie i wyśmiewam się (owszem, poniekąd przez łzy), że uczniowie liceum nie wiedzą, w którym roku zaczęła się druga wojna. A to, tak po prawdzie, wcale nie ich wina. Oficjalny program nauczania historii w szkołach podstawowych (ten mam akurat teraz pod ręką) przydziela poszczególnym zagadnieniom następujące limity jednostek lekcyjnych: - Pod trzema zaborami – 1 - I wojna światowa – 1-2 - Polska w dwudziestoleciu międzywojennym – 2 - Polska i Polacy w latach II wojny światowej – 1-2
Do programu dla liceum (gimnazjum jest wynalazkiem szatana i zajmować się nim nie będę) jeszcze nie dotarłem, ale pewnie też jest ciekawy i obszerny.
Uczciwie mówiąc, nie wiem, jak można zabory przerobić w godzinę - zwłaszcza wobec dwóch na pierwszą wojnę (i możliwości odfajkowania drugiej także w ciągu 45 minut). Moim skromnym zdaniem, to się kupy nie trzyma. A jak na takiej "wiedzy" budować patriotyzm?
|