... czyli o Gagarinach (część pierwsza) Dzisiejszy post dedykuje panu Henrykowi o czym będzie w drugiej części. Na dzisiejszą wycieczkę wybrałem się z Jarkiem Zielińskim. Prawdę powiedziawszy, byłem pełen obaw jeżeli chodzi o naszą ekskursję, bo nasza ostatnia zakończyła się wizytą na komisariacie polizji i zarzutami o terroryzm. Plan był prosty jak budowa szyny kolejowej, zaczynamy w Zamościu a dokładnie w Płoskich i objeżdżamy wszystkie stacje i przystanki wzdłuż linii aż do Hrubieszowa włącznie. Plan został opracowany bardzo starannie, mapy wydrukowane a marszruta wyznaczona. Wystarczyło wsiąść do samochodu i pojechać. Jak powszechnie wiadomo wykonanie planu (szczególnie planu wyjazdu krajoznawczego) jest odwrotnie proporcjonalne do szczegółowości planu. Czyli wycieczka pod tytułem „jedziemy na Zamojszczyznę coś fajnego zobaczyć” udaje się zawsze w przeciwieństwie do bardziej szczegółowych, jak nasz, planów. Gdy zawitaliśmy do Zamościa oczom naszym ukazał się taki widok.
Tu muszę wyjaśnić, że Jarek Zieliński jest miłośnikiem kolei, w szczególności Gagarinów, chociaż zdanie „Jarek Zieliński jest miłośnikiem Gagarinów, w ogólności kolei” byłoby bliższe prawdy. Jedno spojrzenie na Jarka wystarczyło, żeby wiedzieć, ze dzisiejszy dzień upłynie na ściganiu Gagarinów po pięknej Ziemi Zamojskiej. Jarek zaudał się, pogadać z mechanikiem a ja tymczasem ustrzeliłem Odkurzacza stojącego w peronach z pociągiem do Wrocławia.
Na więcej rzeczy nie starczyło mi czasu, bo Jarek krzyczał, że Gagarin za chwilę jedzie do Zawady i dalej do Izbicy po jakieś wagony. Zapakowaliśmy się do włoskiej myśli technicznej i popędziliśmy do Zawady. W Zawadzie serce Jarka urosło do wielkości przemysłowej bo stał tam drugi Gagarin z pustymi węglarkami do Rejowca, zwanego popularnie wahadłem. [/url] Po chwili do Zawady wtoczył się luzak z Zamościa.
Stanęły koło siebie ładnie,
Luzak trochę pojeżdził w te i nazad co w języku fachowym nazywa się ponoć manewrowaniem i poleciał do Izbicy po swoje wagony.
My zaś udaliśmy się do Ruskich Piasków celem złapania tam Gagarina z wahadłem. Ponieważ Gagarin nie nadjeżdżał, postanowiliśmy porozglądać się trochę po stacji. Budynek dworca jest w niezłym stanie, architektonicznie przypomina trochę dworzec w Lipie.
Krótka bocznica do przepompowni gazu powstała jakoś niedawno, bo jak byłem ostatni raz w Ruskich Piaskach to jej tam nie było.
Niestety zamiast szukać dobrego miejsca do zdjęcia Gagarina z wahadłem łaziliśmy po stacji i dopiero potężne Rp1 uświadomiło nam właściwy cel wizyty w Ruskich Piaskach. Było za późno na szukanie czegokolwiek i wjeżdżające wahadło złapaliśmy na przejeździe.
Jak widać wahadło było baaardzo długie, stanęło na stacji i czekało na wracającego z Izbicy luzaka, w tym wypadku już w wagonami.
Ja znalazłem jeszcze jakieś pozostałości po żurawiu wodnym
i zaudałem się na północną głowicę stacji celem zdjęcia wracającego z Izbicy luzaka. Ustrzeliwuję jeszcze nieczynną nastawnię
i jeszcze raz wahadło, bo co sobie będę żałował.
Tu muszę wyjaśnić, że po raz pierwszy w życiu, zapragnąłem wykonać zdjęcie inne niż wszystkie do tej pory, to znaczy do tej pory fotografowałem w celach dokumentacyjnych i mnie to zasadniczo wystarczało. Ale nie wiedzieć czemu naszło mnie żeby zrobić zdjęcie ładne. I chyba ładne do końca mi nie wyszło. Jako okoliczność łagodzącą mogę podać, że stałem w lekkim bagienku i raczej myślałem o przemakających butach niż o przemykających pociągach. Tak czy siak się pochwalę.
Specjalnie dla Krzyśka uwieczniłem trochę nitów.
Tymczasem luzak który stał się zdawką manewrował na stacji celem zabrania cysterny.
Po krótkich manewrach stanął w południowej głowicy stacji gotowy do odjazdu.
Nie czekając na odjazd zapakowaliśmy się do włoskiej myśli technicznej i popędziliśmy łapać zdawkę na szlaku.
Udało nam się ustrzelić ją pod wiaduktem w Zawadzie.
Następnie popędziliśmy szybko do Płoskiego
i można powiedzieć, że od tego miejsca zaczęliśmy realizację naszego misternego planu, bo gdzieś w tej kępie drzew znajdował się kiedyś przystanek Płoskie. O obiektywnych trudnościach czyli dalszej części naszej ekskursji będzie jutro (mam nadzieję) bo dziś padam na twarz, mówiąc obrazowo.
Pozdrawiam serdecznie i obrazowo.
ksiezyc_nad_gieesem...
|