Aż się złapałem za głowę, bo przecież sprawa remontu elewacji to jesień zeszłego roku. Skleroza. Do rzeczy. Nie wypada się nie pożegnać ze śladami po 1944 roku. Podobno się nie dało niczego zachować. Wg mnie się nie dało, bo się nie chciało. Nawet symbolicznie. Po prostu ktoś nie miał serca. Szkoda, bo to był kawałek historii i wielu chłopaków z "Baszty" atakowało ten najeżony kaemami budynek i przy tym poległo. Dom Wedla ostrzeliwał też "Martyna" 1 sierpnia 1944 roku. Jakoś tak zawsze podczas sierpniowego marszu z Parku Dreszera na Dworkową zawsze prawie bezwiednie kierowałem tam mój wzrok. Cóż, stało się. Trafiony, zatopiony. Jak zwykle. Amen.
|