Forum Stowarzyszenia
administrator
List czytelnika pewnej gazety – do pewnej gazety:
Nie dajmy się obrażać grupkom histeryków i fanatyków, których świat jest ograniczony przez ściany obsesyjnie obwieszone legionowymi orłami i szablami po dziadkach. Nie rozumieją oni tych symboli i używają ich w złej wierze. Można słuchać Madonny i w żaden sposób nie obraża to pamięci Powstania Warszawskiego.
Polska prawica histeryczno-narodowa znalazła sobie kolejny obiekt obsesji. Po katastrofie smoleńskiej (...) nowym przedmiotem zainteresowania obrońców tego, co polskie i katolickie stał się koncert Madonny, który obrazoburczo odbędzie się 1 sierpnia - w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego. Wedle różnej maści obrońców narodowych wartości, które według nich powinny szczelnie wypełniać umysł każdego Polaka nie pozostawiając miejsca na żaden nawet najdrobniejszy przejaw życia niezwiązany z kompleksem martyrologiczno-schizofrenicznym, wielkie wydarzenie muzyczne jest de facto kolejną próbą obrazy Polski, Polaków i odwiecznej wiary ojców - rzymskiego katolicyzmu.
Autorzy tych tez przyjmują charakterystyczną dla swojej grupy optykę (...) gdzie katolicka żarliwość godna kontrreformatorskich funkcjonariuszy Towarzystwa Jezusowego splotła się z obsesyjnym patriotyzmem wyrażonym ostentacyjną, przesadzoną i pokazową troską o miejsca pamięci, palenie zniczy (...). Zakładają oni, że tylko taki sposób wyrażania patriotyzmu jest właściwy. Wierzą oni, że to pojęcie jest tożsame z fanatyczną religijnością nieznoszącą sprzeciwu i odmiennego postrzegania umiłowania Ojczyzny. Patriotyzm spokojny, refleksyjny i niekonfrontacyjny nie znajdzie w ich oczach uznania. (...)
Czy koncert Madonny obraża pamięć Powstania Warszawskiego? Absolutnie nie. (...) Jestem przekonany, że nikt spośród uczestników koncertu nie kupił biletu z zamiarem kalania pamięci bohaterskich żołnierzy AK, co więcej wielu z nich pewnie uda się tego dnia do Muzeum Powstania Warszawskiego lub pójdzie na grób członka rodziny, który poległ w Powstaniu lub brał udział w walkach. I to taka postawę należy uznać za normalną, taki patriotyzm za właściwy. (...)
Nie dajmy się obrażać grupkom histeryków i fanatyków, których świat jest ograniczony przez ściany obsesyjnie obwieszone legionowymi orłami i szablami po dziadkach. Nie rozumieją oni tych symboli i używają ich w złej wierze. Można słuchać Madonny i w żaden sposób nie obraża to pamięci Powstania Warszawskiego, dlatego 1 sierpnia jest równie dobrym dniem na koncert jak każdy inny w kalendarzu.
Cóż, mnie parę dni temu powiedział jeden z obrońców PWPW, że sam by się na ten koncert (może) przeszedł - gdyby tylko pewna Pani, która tu ponoć rządzi, wystąpiła razem z Madonną. Mogłaby zatańczyć - choćby walca Nie zmyślam, mam świadków.
Dla mnie, ten koncert z niczym nie koliduje. Miejscowi raczej pójdą gdzie indziej.
I - szczerze mówiąc - bardzo mnie kręci, że autor listu tak mnie widzi, jako histeryka i fanatyka w ścianach obsesyjnie obwieszonych... Rewelacja, będę sobie musiał obwiesić. I zapisać się do Polskiej Partii Martyrologiczno-Schizofrenicznej.
Offline
Użytkownik
chrisfox napisał:
I zapisać się do Polskiej Partii Martyrologiczno-Schizofrenicznej.
Znaczy (P)PMS ? Brzmi to prawie tak malowniczo jak Chrześcijańska Unia Jedności z "Psów" W. Pasikowskiego
Offline
administrator
Jeśli jeszcze jej nie ma, zapewne ja ją stworzę. Albo Partię Przeciwników Pedałowania w Mieście. Albo KPP ("K" nie ma nic wspólnego z komunizmem). Albo jakąś inną. Partia... tak, to by (może) było coś interesującego...
A skądinąd, wspomniana wyżej ChUJ, to coś, co mnie nieodmiennie bawi od lat, i pewnie jeszcze długo bawić nie przestanie. Mistrzostwo, ot co.
Offline
Użytkownik
A ja bym z tym skrótowcem uważał. Bo patrząc na niego, nie da się rozróżnić, czy ta Unia jest Chrześcijańska, czy (o zgrozo)... Chasydzka. Krótko mówiąc, kij ma dwa końce.
Offline
administrator
Dla większej uciechy, dołożę jeszcze plakat ruchu, z którym się nie identyfikuję - i który, całkiem przy okazji, próbuje teraz na sprawie koncertu coś niecoś ugrać. Z tą ideą nie mam nic wspólnego (pozwoliłem sobie zresztą agresywny fragment z nazwą organizacji pominąć), ale sam obrazek całkiem mi się spodobał:
Offline
Moderator
Sprawa jest dla mnie żenująca. Mój znajomy poprosił mnie, żebym mu pomógł zdobyć bilet na to widowisko-igrzysko. Zjebkę dostał zdrową
Offline
Moderator
A tak BTW mój Tato powiedział, że na obchody nie przyjedzie, skoro ma dojść do takiego lekceważenia jednej z najważniejszych rocznic. Nie o to walczyli. Ale wszystko jest na dobrej drodze.
Offline
administrator
No to oby się udało
W cytowanym na początku liście, ubawiło mnie jeszcze i to:
Jestem przekonany, że nikt spośród uczestników koncertu nie kupił biletu z zamiarem kalania pamięci bohaterskich żołnierzy AK, co więcej wielu z nich pewnie uda się tego dnia do Muzeum Powstania Warszawskiego lub pójdzie na grób członka rodziny, który poległ w Powstaniu lub brał udział w walkach.
Co do pierwszego, ja się z autorem zgadzam w pełni a nawet bardziej. Oczywiście, że nikt nie kupił biletu z zamiarem kalania pamięci żołnierzy AK. Trudno mieć taki zamiar, gdy się już skończyło szkołę i zapomniało, co to też takiego to AK a i data 1 sierpnia też się człowiekowi kojarzy wyłącznie z Madonną.
Co zaś się tyczy dalszego ciągu... A, tu się akurat różnimy
Offline
Użytkownik
Warszawski koncert Madonny w 2009 roku odbył się 15 sierpnia, w tym roku będzie to dla odmiany 1 sierpnia. Za każdym razem słyszę, że to przypadek. Kiedyś tutaj dostałem po głowie za głoszenie teorii o oswajaniu Zła - będę się jednak jej nadal trzymał. Nie da się łopatą? To łyżeczkami będziemy kopać, zawali się w końcu.
Cytat z pierwszego lepszego komentarza do jakiegoś artykułu o kontrowersyjnej dacie koncertu (wybrałem to po prostu wrzucając hasło w google):
"No nie przesadzajmy. Co ma jej koncert do naszej rocznicy? To cały świat ma ja obchodzić? Zresztą u nas trudno znaleźć wolny czas na koncert bo są same rocznice. Co jakiś czas obchodzimy inną.I zawsze komuś jakaś data nie odpowiada. Jest to żenujące co wyprawia się u nas.My całe wieki będziemy nosić żałobę."
Letni, letni ludzie - przyjmą każdą ideę i nic im nie będzie przeszkadzać.
Offline
administrator
Najgorsze, że ja tu nie widzę zła (nawet takiego z małej litery). Może ono gdzieś tam w założeniach się czai (może trochę), a może i nawet nie - choć, oczywiście, zbieżność terminów wydaje się nieprzypadkowa. To, co jest dla mnie w tym wszystkim najgorsze, to wszechogarniająca, totalna bylejakość grupy docelowej. Przedstawiciele - ponoć - najbardziej rozwiniętego gatunku ziemskich stworzeń, dobrowolnie sprowadzają się do roli jedynie rozdrabniaczy pokarmu i producentów fekaliów. Za dużo rocznic... Cóż, inne zwierzęta nie mają historii, więc nie mają rocznic. Nie dowiem się, czy im jest z tym lepiej, gdyż nie używam ich języka.
Idea? Chyba za duże dla nich słowo. Po prostu, sporo fajniej jest pójść na koncert, niż na cmentarz.
Offline
chrisfox napisał:
Po prostu, sporo fajniej jest pójść na koncert, niż na cmentarz.
Fajniej na koncert Madonny?
Kurcze, ja starej daty jestem i kobietom wieku nie wypominam, ale oglądanie, może nie trupa estradowego,
ale co najmniej tapirowanych dinozaurów to nie jest moje ulubione zajęcie
afmks napisał:
Warszawski koncert Madonny w 2009 roku odbył się 15 sierpnia, w tym roku będzie to dla odmiany 1 sierpnia. Za każdym razem słyszę, że to przypadek.
Naprawdę sądzisz, że w sztabie Madonny, gdzieś, tam w wielkim świecie, siedzą sobie ludzie i kombinują jakby to nam dopitolić za kilka lat?
Bardziej stawiam na to, że oni nawet nie wiedzą, czy ten koncert będzie w Poland czy Holland - liczy się zgranie terminu i kasy,
a nie to, czy władujesz się w jakieś lokalne święto.
Nie oszukujmy się. Rok ma raptem 365 dni i, zwłaszcza w przypadku Polski czy Warszawy, trudno byłoby w coś nie trafić.
Jakby tak dobrze poregulować ruchem, to zbierałoby się nam wszytko raz na cztery lata na 29 lutego, bo to najbardziej bezpieczna data.
Kij babie w oko. Jak kogoś to rajcuje, to niech idzie - w końcu ciężko zakazać tego dnia, nawet nie świątecznego w wydaniu państwowym - żeby nie wypuszczał dzieci z domu do piaskownicy.
Mz takie napinanie się, więcej szkody przysparza tej rocznicy, niż pożytku.
Olać sprawę i godnie odnaleźć się tam, gdzie należy - takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam
Offline
administrator
Z tą niemożnością trafienia w dzień, który nie jest ważną rocznicą... to do mnie nie trafia, stanowczo. Fakt, że dwukrotnie "przypadkiem trafiono" akurat w dni ważne - zresztą szczególnie w Warszawie, choć przecież 15 sierpnia to także całkiem porządne święto kościelne a rocznica o znaczeniu znacznie szerszym, niż lokalne - może wyglądać nieco podejrzanie. I ciężko mi przyjąć za pewnik, że nikt tam nie wiedział, co czyni.
Nie sądzę - tak prywatnie - że komuś zależało na profanowaniu naszych świętości. Nie, te raczej mają w głębokim poważaniu. Natomiast marketingowo, rzecz może być nieźle wytłumaczalna. Ludzie, którzy się tym zajmują, nie są debilami.
Offline
15 to wolne, to jeszcze rozumiem, że marketingowo warto jakoś zapełnić ludziom czas wolny, ale pierwszy wypada w środę - marketingowo ni pies, ni wydra.
W czasach, kiedy większość świąt, czy to państwowych, czy kościelnych, ludzie traktują jako długie weekendy w które, w zależności od pory roku, mogą wyskoczyć nad morze lub w góry, nie mówiąc o spędzeniu Wielkanocy na przykład gdzieś na Teneryfie, szukanie jakiejś zmowy to, nawet w tym przypadku, mz to nadużycie.
Każdy spędzi ten dzień tak, jak uważa za słuszne.
W sumie czy Madonna zaśpiewa czy nie nie jest dla mnie tak istotne, jak to, że o siedemnastej syreny zabrzmią (chyba) tylko w Warszawie. Może jeszcze w Legionowie?
A miło by było, gdyby, z szacunku, minutkę poświęcił tej okazji cały kraj.
Swoją drogą, dla mnie, pierwszy sierpnia, to radosne święto
Bo ten zwycięży, który się śmieje,
rozpacz to dzisiaj okropny grzech,
dla tych, co zawsze mieli nadzieję,
brzmi twój przekorny, zwycięski śmiech.
Dziś „nur fur Deutsche" jutro „fur Polen",
zażyjesz jeszcze wolności swej,
jutro zaśpiewasz im carmagnolę,
śmiej się Warszawo, śmiej się nam śmiej.
Offline
administrator
15 sierpnia? Zaglądam w kalendarz... O, napisane jest: Wniebowzięcie N. M. P.. Cóż to za instytucja, to tajemnicze NMP? Czy to się aby nie kojarzy troszkę z wizerunkiem kreowanym sobie przez tę panią, co tu niebawem będzie wyginać śmiało ciało?
Dalej już mi się nie chce, bo się znów rozpiszę a chyba używam dziwnej jakiejś argumentacji, gdyż - takie mam wrażenie - jakoś ona nie trafia.
A syreny - choć to już inny całkiem temat - rozlegną się pewnie jeszcze tu i ówdzie, jak to bywało w latach poprzednich (choć gdzieniegdzie władze patrzyły na to jakoś dziwnie). I, o ile nie dziwi mnie, że np. w Stalowej Woli mogą się komuś z niczym nie kojarzyć, o tyle w Warszawie jest to zjawisko przykre. Niezależnie od tego, czy ów ktoś się tego dnia wybierze na jakiś koncert, czy nie.
Offline
Użytkownik
weldon napisał:
W czasach, kiedy większość świąt, czy to państwowych, czy kościelnych, ludzie traktują jako długie weekendy w które, w zależności od pory roku, mogą wyskoczyć nad morze lub w góry, nie mówiąc o spędzeniu Wielkanocy na przykład gdzieś na Teneryfie, szukanie jakiejś zmowy to, nawet w tym przypadku, mz to nadużycie.
Właśnie takie rozmywanie znaczenia pewnych dat, celowo nie używam słowa "świąt", jest efektem tego o czym pisałem wcześniej. Sprowadzenie ich (tych dat) do rangi długich weekendów powoduje pikowanie w dół świadomości społeczeństwa, narodu czy jak kto sobie nazwie grupę ludzi mieszkającą miedzy Bugiem a Odrą. Rzecz jasna, niech każdy spędza ten czas tak jak uważa za słuszne. Ma prawo wyboru... Konsument grillowanej kiełbasy czy... no właśnie - kto?
Znam pewnego starszego człowieka - ateistę. Przez kilkadziesiąt lat, rok w rok, razem ze swoją żoną chodził na procesję Bożego Ciała. Był to jego jedyny roczny kontakt z ceremoniami katolickimi - robił to przez szacunek dla żony. Od kilku lat jest wdowcem i nadal uczestniczy w tych procesjach - nadal przez szacunek dla swej żony.
weldon napisał:
W sumie czy Madonna zaśpiewa czy nie nie jest dla mnie tak istotne, jak to, że o siedemnastej syreny zabrzmią (chyba) tylko w Warszawie. Może jeszcze w Legionowie?
A miło by było, gdyby, z szacunku, minutkę poświęcił tej okazji cały kraj.
Mam o tyle lepiej, że prowincjusz jestem i wiem co się na zad..iu dzieje. W województwie mazowieckim sprawa jest o tyle prosta, że na ogół wojewoda wydaje zarządzenie o włączeniu syren systemu obrony cywilnej. Spontanicznie dołączają się inni. Pierwszego sierpnia o godzinie siedemnastej syreny słychać nie tylko w Warszawie i Legionowie, słychać je na całym Mazowszu. W reszcie kraju, wbrew pozorom nie jest też tak źle. Wpisz sobie w wyszukiwarkę hasło: "1 sierpnia syreny alarmowe".
Pamiętajmy, że Powstanie Warszawskie to część szerszego planu akcji "Burza". Z prowincji ciągnęły oddziały z pomocą powstaniu - to, że praktycznie niewiele z nich dotarło to już inna historia. Myślisz, że w Sierpcu, Siedlcach, Łowiczu czy Górze Kalwarii nie pamiętają o tym? Na pewno jest duża grupa mistrzów grilla, która o siedemnastej będzie się zastanawiała w której wsi się pali - tu jednak odsyłam kilka akapitów wyżej.
weldon napisał:
Swoją drogą, dla mnie, pierwszy sierpnia, to radosne święto
Tu się zgodzę
Offline
administrator
Radosnym dniem, dla mnie 1 sierpnia nie jest. Miałem nawet napisać, dlaczego, ale... Dla mnie, to takie warszawskie Zaduszki. Bardzo podniosłe i ogromnie smutne święto.
Offline
Użytkownik
Masz chyba, chrisfoxie rację, radosne nie jest. Powinienem raczej napisać optymistyczne lub znaleźć podobny przymiotnik. Chciałem znaleźć choć jedno zdanie weldona z którym mógłbym się zgodzić i tak wyszło...
Dlaczego optymistyczne? Bo ofiara Warszawy częściowo ocaliła cały kraj od losu innych sowieckich satelitów. Sowieci bali się tak drastycznie i szybko jak w innych demoludach ukrócić trzy domeny na których mogliśmy opierać resztki wolności. Kościół, prywatna własność (przedsiębiorczość), indywidualne rolnictwo. Może liczyli, że uda się powoli rozmontować wraże przyczółki. Demontowali, demontowali aż sami się zdemontowali...
Offline
Nazywanie tego Dniem Zadusznym, to trochę wybieganie przed szereg mz.
Dzień wybuchu powstania był wielkim, radosnym, moralnym zwycięstwem nad całym światem,
natomiast to, jak się ten zryw skończył już wesołym nie jest i dlatego ten Warszawski Dzień Zaduszny wolałbym umiejscowić później, niż pierwszego sierpnia.
Ja jestem z tych, którzy wierzą, że bez pierwszego sierpnia nie byłoby wielu, bardzo wielu zdarzeń, które miały miejsce w przyszłości.
Zdarzeń, dzięki którym jest, jak jest, a nie jesteśmy, na przykład, kolejną Białorusią.
I dlatego wolę traktować ten dzień jako dzień chwały i męstwa, a nie dzień porażki.
To taki hołd dla tych, którzy nie chcieli zgodzić się z narzuconą im sytuacją.
Może, gdyby wiedzieli, że zostaną oszukani i porzuceni, to historia mogłaby się potoczyć inaczej,
ale czy potoczyłaby się lepiej, dla Nich i dla nas, to tego nikt nie wie.
Dla mnie to taki Dzień Wszystkich Świętych.
Warszawskich Świętych.
Offline
administrator
weldon napisał:
Nazywanie tego Dniem Zadusznym, to trochę wybieganie przed szereg mz.
Aj, bo ja się lubię wychylać (właśnie, może nie zaraz przed , ale na pewno poza szereg). Szereg nudny jest
Piękny to był dzień dla wielu, słyszałem od uczestników. Prędko się tylko skończył, niestety. A moje widzenie tego dnia jest po prostu bardzo niejednoznaczne. Tak, jak w Kolumbach - dzień krwi i chwały. Chwały, ale i krwi. Krwi często całkiem przypadkowej... Pamiętam o chwale, bardzo mnie to podnosi na duchu, ale chyba jednak bardziej pamiętam o krwi. Paru osób z najbliższej rodziny nie poznałem, pewnie przez ten dzień, który dziś czczę. Takie to wszystko nieco przewrotne.
A optymistyczne, niewątpliwie, to święto jest. Święto nadziei, wielkości i poświęcenia. Dla mnie największe.
Offline
Największe ...
I dlatego mało co potrafiłoby mi zakłócić jego świętowanie.
Nawet jakaś stara baba z Hameryki
PS oglądałem dziś teledysk, to się chyba nazywa Morowe panny czy jakoś tak - będzie czas się nauczyć - taka forma świętowania tez mi się podoba
O, mam: http://www.youtube.com/watch?v=GO1BnfP674I
Pozdrawiam
Offline