Forum Stowarzyszenia
Użytkownik
17 grudnia 1839 roku urodził się Józef Maria Buchbinder, malarz religijny... No właśnie... już od samego początku same zagadki Wielka Encyklopedia Powszechna (t. IX, s. 626) podaje rok 1838 i miejscowość Mordy, Słownik Biograficzny (t. III, s. 76) 17 grudnia 1839 roku i znowu Mordy. Tymczasem jego akt chrztu z roku 1857 (zapis nr 5) znajdujący się w mordzkim kościele podaje rok urodzenia 1837 i miejsce Radzyń Podlaski. (Dla ubawionych nazwą miejscowości Mordy informacja: jest to miasteczko w powiecie siedleckim)
W zasadzie nic nadzwyczajnego. Co to ma jednak wspólnego z Warszawą? Nawet sporo... Tym kim był dla Warszawy i okolic Józef Pius Dziekoński w dziedzinie architektury sakralnej, tym dla malarstwa religijnego był właśnie Józef Buchbinder. Nie ma chyba w Warszawie i na Mazowszu katolickiej świątyni wybudowanej przed pierwszą wojną, w której nie można byłoby znaleźć obrazów „Małego Józefa”. Kościół Wszystkich Świętych, ś. Karola Boromeusza, ś. Augustyna, ś . Elżbiety w Powsinie i dziesiątki kościołów na Mazowszu, Lubelszczyźnie i w Świętokrzyskiem – to bardzo skrócona lista.
Jego ojciec Heli Buchbinder był biednym żydowskim malarzem dekoracyjnym. Kiedy Jan Zembrzuski kupuje zrujnowany majątek Mordy, w 1838 roku dokonuje gruntownej przebudowy pałacu. Zrzuca kostium barokowy na rzecz klasycystycznego. Do malowania wnętrz zatrudniony jest Buchbinder z Radzynia. W tym czasie, w zależności któremu źródłu wierzyć rodzi mu się syn... a może kilka miesięcy później... a może jednak wcześniej, rok wcześniej. Akt chrztu zawiera datę 17 grudnia 1837 roku, chyba nie ma powodu by nie wierzyć oficjalnemu dokumentowi. Na powązkowskim nagrobku widać inną datę... Na wychowanie zostaje oddany do łukowskich bernardynów (sic!).
Jak to się stało, że biedny żydowski chłopak, w wieku lat dwudziestu przyjął chrzest? Biograf malarza pisze: „Mały Józef już jako dziecko wprawnie maluje (…) Zachęcony powodzeniem, wyrostek zabiera się d portretów z natury: te są tak udatne, że zwracają uwagę kilku znakomitszych osób; mianowicie kanonika Wincentego Aleksandrowicza, regensa seminaryum w Janowie, oraz panów Zembrzuskich, obywatela Jana i pułkownika Michała.” Tutaj pojawiła się nam postać kluczowa: Michał Zembrzuski, pułkownik b. Wojsk Polskich, oficer Gwardii Napoleona I, kawaler Krzyży Virtuti Militari i św. Heleny ... wielki patron młodego Joszki/Józefa.
W roku 1857, w mordzkim kościele, Joszka Buchbinder przed księdzem Nikodemem Małachowskim i Michałem Zembrzuskim składa wyznanie wiary, zostaje ochrzczony i przyjmuje imiona Józef Maria. Zaraz potem zostaje wysłany przez pułkownika Michała do warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych., potem do drezdeńskiej , potem monachijskiej Akademii, w końcu rzymskiej Akademii Sztuk Pięknych. Młody Józef Maria pozostaje cały czas pod dyskretną opieką Michała Zembrzuskiego. Po jedenastu latach studiów wraca do kraju ze słowami: „kształciłem się za pieniądze polskie – więc mam obowiązek pracą oddać krajowi to, co na mnie wyłożył”
Jego kilkanaście lat młodszy brat – Szymon Buchbinder też malował... Tyle tylko, że w dużej części sceny historyczne, obyczajowe i historyczno-rodzajowe z motywami żydowskimi. Całe niemal życie spędził w Monachium i Berlinie, gdzie zmarł. Nigdy nie porzucił wyznania ojca.
Józef Maria Buchbinder
Grób Józefa Buchbindera na Powązkach
Ostatnio edytowany przez afmks (17.12.2012 20:22:14)
Offline
Użytkownik
Bardzo ciekawa historia. Dzięki za przybliżenie postaci.
Offline
Użytkownik
Większość życia zawodowego poświęcił malarstwu religijnemu. Zajmował się też sztuką odbiegającą od sacrum W latach latach 1879-1885 był kierownikiem artystycznym „Tygodnika Ilustrowanego”, wykonywał też ilustracje do „Kłosów” i innych czasopism. W latach 1890-1891 namalował dla Zamoyskich w Kozłówce serię portretów historycznych postaci. Jego właśnie pracami szczelnie zapełniona jest klatka schodowa pałacu:
Miał jedną córkę, Marię - zamężną za Bohdanem Wasiutyńskim, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i senatorem II R.P. Jego zaś wnukiem był Wojciech Wasiutyński, pisarz i publicysta - zmarły w 1994 roku.
Z Józefem Buchbinderem wiąże się też moja anegdotyczna historia. Bodajże w 1998 roku, ja przyszywany warszawiak i mój znajomy, rodowity paryżanin, w mieście Moskwie widząc jakiś polski kolorowy żurnal (kupiony dla zabicia czasu w granicznym Terespolu) zobaczyliśmy jakiś artukulik o Buchbinderze właśnie. Obydwaj wybuchliśmy lekkim zachwytem i większym zdziwieniem z tego powodu. Wpadliśmy niemal w euforię, kiedy zdradziliśmy sobie powody zainteresowania bohaterem tego postu. Ja dużo wiedziałem bo zawsze lubiłem dużo wiedzieć, On wiedział jeszcze więcej bo... był jego potomkiem Żeby było jeszcze nieco bardziej szalenie... to był początek naszej wspólnej podróży do Tobolska
Offline