Forum Stowarzyszenia
Czytam właśnie Armię Podziemną Tadeusza bora Komorowskiego. Muszę napisać, że mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Nie wiem jak mam traktować takie rewelacje:
Do wieczora 4 sierpnia raporty donosiły, że liczba zniszczonych czołgów ( na Woli) doszła do 50.
Offline
administrator
Przyznam, że niewiele z lektury tej książki pamiętam pamiętam, oprócz - właśnie - bardzo mieszanych uczuć Owszem, do pewnego stopnia udało mi się dowieść, że Komorowski nie fantazjował pisząc, że widział z fabryki Kamlera czołgi na Okopowej - to było możliwe. Natomiast niektóre fragmenty... Do dziś pamiętam opis przejścia z Dzielnej na Stare Miasto, w którym Bór nazywa kościół św. Augustyna "kościołem więziennym". Cóż, on też nie był z Warszawy
Offline
Wiesz, ale co innego mylenie nazw czy opisywanie, że coś się widziało a co innego opisywanie takich fantasmagorii.
Gdyby to napisał w swoich wspomnieniach prosty żołnierz, to jeszcze zrozumiałe. Ale głównodowodzący? I to jeszcze kilka lat po powstaniu?
i jeszcze jedno mnie zastanowiło. Z innych wspomnień np. Agatona lub Podlewskiego wynika, że 2 sierpnia większość wyższych stopniem zdawała sobie sprawę, że powstanie się załamało. A w książce Komorowskiego - nic ciężkie walki i to wszystko. Żadnych refleksji. No może poza tym że Rosjanie nie atakują.
Nie chcę żeby wywoływać jakiś dyskusji na temat oceny działania Bora i jego sztabu. Chcę jedynie napisać, że dziwna ta jego książka i nie wzbudziła mojego zaufania.
Ostatnio edytowany przez balcerek (6.12.2008 21:42:27)
Offline
administrator
Przyznam, że ja też nie chciałbym rozgrzebywać tematu - choćby dlatego, że się na Powstaniu znam... jak znam Nie wiem nic o osobowości autora, może to by rzuciło jakieś światło na wypisywane przezeń rewelacje. Mogę tylko zauważyć, że książka - istotnie - wydała mi się miejscami dość dziwna.
Offline