Forum Stowarzyszenia
administrator
Wydzielone posty z wątku w dziale powitań, a dotyczące pokryw znalezionych przez Enejeio
balcerek
enejeio napisał:
Liczę na wymianę informacji
Liczysz i masz
Druga strona twojego bloga: zwykłe, „anonimowe" żebrowane dekle kanalizacyjne... Pierwszy obrazek z prawej, to żaden anonim - piękny i rzadko już dziś spotykany konecki Neptun. Skądś go niewątpliwie przeniesiono, przedwojenny jest aż miło. Neptun, Kronenblum i Słowianin - to właśnie dzisiejsze KZO.
Offline
Wow, Grande Szacun!
Jestem tu od 5 minut a już tyle się dowiedziałem!!!
[html]<a href="http://picasaweb.google.pl/lh/photo/RxAzndmhc-JqBq1rKsGmdA?feat=embedwebsite"><img src="http://lh6.ggpht.com/_TgpUGqv-mqU/SqS3CtXTD9I/AAAAAAAABRk/yd_aIVmnrds/s400/wrzecio%20011.jpg" /></a>[/html]
Czyli sygnatura NK - to skrót od Neptuna Koneckiego? I to coś jest sprzed wojny? Aż trudno uwierzyć, że w latach 60, kiedy powstawało osiedle, były jeszcze na stanie "przedwojenne" włazy.
Offline
administrator
Neptun Końskie. Nie wiem, jak kiedyś - dziś znam w Warszawie może kilkanaście takich pokryw. Oczywiście, na pewno jest ich znacznie więcej, ale porównując ilość tych znalezisk z typowym dla stolicy Białogonem, czy nawet rzadko spotykanym Herzfeldem... to jest coś. A przedwojenne włazy wędrowały, owszem. Wystarczy spojrzeć w nasze inwentaryzacje w dziale "Żeliwo" - niektóre znajdujemy dziś w miejscach całkiem powojennych.
Offline
Ale na stronie KZO jest info o tym, że nacjonalizacja Neptuna miała miejsce w 1948, może przez te trzy lata po wojnie jeszcze robili po staremu?
Offline
administrator
enejeio napisał:
nacjonalizacja Neptuna miała miejsce w 1948, może przez te trzy lata po wojnie jeszcze robili po staremu?
Tak, to jest możliwe. Niemniej wątpię, aby w 1948 roku położono tę pokrywę na ulicy Przy Agorze Wszystkiego się nie dowiemy, coś trzeba zakładać (oczywiście, wiedząc dokładnie jak było).
Offline
chrisfox napisał:
Tak, to jest możliwe. Niemniej wątpię, aby w 1948 roku położono tę pokrywę na ulicy Przy Agorze Wszystkiego się nie dowiemy, coś trzeba zakładać (oczywiście, wiedząc dokładnie jak było).
Ulica Przy Agorze powstała w 1968 (dostała swą nazwę), wcześniej, gdzieś od roku 1962 nazywała się roboczo Młociny VII. Chodziło mi o to, że zakład naprodukował pewien zapas pokryw, które gdzieś leżały na składzie i potem je sukcesywnie wykorzystywano. Jakoś nie wierzę w zabieranie dekli z jednego miejsca po to, żeby położyć go na innym.
Offline
administrator
Za chwilę? Ja jeszcze nieśmiało w kwestii Neptuna...
enejeio napisał:
Ulica Przy Agorze powstała w 1968 (dostała swą nazwę), wcześniej, gdzieś od roku 1962 nazywała się roboczo Młociny VII [...] zakład naprodukował pewien zapas pokryw, które gdzieś leżały na składzie i potem je sukcesywnie wykorzystywano. Jakoś nie wierzę w zabieranie dekli z jednego miejsca po to, żeby położyć go na innym.
Nie wierzysz. Nie ma sprawy. Weźmy najwcześniejszą z podawanych przez Ciebie dat: 1962. Istniał już tam wtedy kanał? Załóżmy, że istniał, choć mógł się pojawić zarówno nieco wcześniej, jak i sporo później (która z ewentualności jest bardziej prawdopodobna, biorąc pod uwagę moment powstania osiedla, z pewnością wiesz). Ile to lat od likwidacji zakładu: 13, 14? Czy mamy zakładać, że w ciągu niecałych trzech lat 1945-48 (tu już każdy miesiąc się liczy, ale się nie czepiam) konecka odlewnia - której stanu w styczniu `45 zresztą w tej chwili nie znamy - wyprodukowała tyle pokryw, że starczyło ich na bieżącą sprzedaż i czternastoletni zapas? Wolne żarty. Pomijając całą resztę, wtedy nie było problemów ze zbytem Z przyczyn oczywistych, nie wierzę również, że niewykorzystane włazy przez te wszystkie lata leżały sobie cichutko gdzieś w magazynie - choćby stołecznego MPWiK. Owszem, mogło tak być - zdarzają się rzeczy o wiele bardziej niewiarygodne. Ale prawdopodobieństwo, jakie jest? Kto (poważny) przyjmie takie założenia przy próbach wyjaśnienia jakiegoś zjawiska?
Nie wierzysz w przenoszenie włazów... W takim razie, skąd wzięły się przedwojenne śliczności w miejscach, gdzie do roku 1945 nie było ulic, kanałów, a nieraz wręcz stały budynki? Nie szukając zbyt wnikliwie, znalazłem szybciutko przed chwilą takich lokalizacji siedem - i dotyczą one włazów kanałowych Białogonu, Herzfelda, Neptuna (a jakże - ale innego, na Muranowie), studzienki telekomunikacyjnej PAST...
Offline
chrisfox napisał:
Z przyczyn oczywistych, nie wierzę również, że niewykorzystane włazy przez te wszystkie lata leżały sobie cichutko gdzieś w magazynie - choćby stołecznego MPWiK. Owszem, mogło tak być - zdarzają się rzeczy o wiele bardziej niewiarygodne. Ale prawdopodobieństwo, jakie jest? Kto (poważny) przyjmie takie założenia przy próbach wyjaśnienia jakiegoś zjawiska?
Nie wierzysz w przenoszenie włazów... W takim razie, skąd wzięły się przedwojenne śliczności w miejscach, gdzie do roku 1945 nie było ulic, kanałów, a nieraz wręcz stały budynki? Nie szukając zbyt wnikliwie, znalazłem szybciutko przed chwilą takich lokalizacji siedem - i dotyczą one włazów kanałowych Białogonu, Herzfelda, Neptuna (a jakże - ale innego, na Muranowie), studzienki telekomunikacyjnej PAST...
Po co ktokolwiek miałby przenosić coś z miejsca na miejsce? Bardziej wiarygodnie brzmi "redystrybucja" zgromadzonych materiałów. Po wojnie, podczas odgruzowywania zbierano wszystkie surowce, które można było ponownie użyć i składano je w jakimś magazynie, a potem sukcesywnie używano przy odbudowie. W podobny sposób postąpiono np. z cegłą, którą przywożono do Warszawy np. ze starówki kołobrzeskiej.
Nie wierzę natomiast w to, że ktoś zdrowy na umyśle zabiera jedną pokrywę (bo mu się podoba?), przenosi ją w inne miejsce, tam układa, a dziurę maskuje gałęziami To cholerstwo waży parę kilo, więc robienie takich psikusów to nie bułka z masłem.
A tu wklejam "zagubioną" podczas przenosin "tajemniczą" pokrywę:
Ostatnio edytowany przez enejeio (27.11.2009 11:27:03)
Offline
administrator
Mam wrażenie, że Twój ostatni post do naszej dyskusji o zmianach lokalizacji przedwojennych pokryw, merytorycznie nie wnosi niczego. A słowo, jakiego użyjemy (i kto napisze ten ostatni, najważniejszy post)... Łomatko. Niech będzie redystrybucja, przesunięcie, nawet alokacja czy cokolwiek innego. Nie ma sprawy: Ty wiesz, ja wiem... i inni też wiedzą.
Offline
Moderator
Żeby móc coś o niej powiedzieć, trzeba by zobaczyć jak wygląda jej górna strona.
Offline
Została zamontowana do góry nogami? Prawdę mówiąc nigdy nie widziałem studzienki od dołu Dlaczego jednak ktoś zamontował ja odwrotnie? Laik, dowcipniś, bumelant. Aż mnie korci, żeby tam pobiec i od razu ją obrócić na właściwą stronę...
No i kolejna zagadka rozwiązana, choć to dopiero początek rozwiązania...
Ostatnio edytowany przez enejeio (20.11.2009 11:17:54)
Offline
administrator
Bywa i tak, kiedyś już się nadziałem na taki hydrant. Obwieściłem światu, że mam coś nowego...
Offline
Nie widać tego, ale przebieram pod stołem nogami.
Czuję się jakbym doznał objawienia!
Dzięki, dzięki, dzięki!!!!
No to jeszcze jedno pytanie o pokrywę. Wygląda na starą, choć może to dlatego, że jest na trawniku, zarośnięta i zasypywana przez liście. Ta literka "z" czy też "s" odwrócone, może coś ci to mówi:
[html]<a href="http://picasaweb.google.pl/lh/photo/g83zi0qSbjLjW3h2F8fUMg?feat=embedwebsite"><img src="http://lh4.ggpht.com/_TgpUGqv-mqU/SsBhkEWbPcI/AAAAAAAABtQ/3MXyH2IU-wY/s400/wrzecion%20018.jpg" /></a>[/html]
Offline
Może lepiej było dokleić do Dywagacji na temat złomu?
Tak czy siak, dorzucam kolejne zapytania o żeliwo.
Na stronach galerii nie znalazłem nic podobnego, ale może ktoś z szanownych kolegów, będzie wiedział co to takiego (tzn. jaka firma i z jakiego okresu przypuszczalnie). Tak na marginesie, czy galerię żeliwną można by rozbić na kilka mniejszych - z pokrywami, klapkami, hydrantami, zaworami?
Obrazek nr 1
Obrazek nr 2
Ostatnio edytowany przez enejeio (23.11.2009 11:24:27)
Offline
administrator
K (80) L znam, aczkolwiek bez tego znaczka z lewej (co to jest, kot?). Co to za cudo - tak, jak i ten drugi - nie mam pojęcia. Ten mój pochodzi z okolic przedwojennych a zresztą sam kształt też mi pasuje do starszych pokryw.
Podział galerii... Wniosków w tej sprawie zasadniczo nie przyjmuje się Był taki okres, że dawałem się łatwo napuszczać na podziały - i może one nawet w wielu wypadkach były dość logiczne. Dziś galerii mamy raczej zbyt wiele, niż za mało. Wciąż mam ochotę jeszcze przynajmniej kilka połączyć, bo ciężko się już w tej masie poruszać. I od razu proszę, nie argumentuj, że tak by było lepiej. Ten kij ma przynajmniej dwa końce.
Offline
Obie klapki hydrantowe mają urwane "rączki", ale to chyba nie świadczy o ich wieku ale raczej o złym traktowaniu przez osoby trzecie.
Offline
Moderator
FAPOM to Leszczyńska Fabryka Pomp "Fapom" SA. A więc skrzynka raczej współczesna.
Offline
Na stronie firmy, w zakładce historia nie znalazłem wzmianki o nazwie Fapom, ale być może nie o wszystkim napisali. A firma ma wieloletnią tradycję.
http://www.lfp.łomatko, miało być com.pl/info/historia
Offline
administrator
Chciałem szybko sprawdzić, odkąd ta firma istnieje (nie, nie sądzę, aby działała pod tą nazwą od połowy XIX wieku), ale jedyna informacja, jaką uzyskałem brzmi: Oops! The Page Can Not Be Found!. Najpierw sądziłem, że Oops to jakiś skrót, ale chyba nie.
Offline
administrator
Jednak mam. Z tym dziewiętnastym wiekiem niewiele się pomyliłem Nie mogę znaleźć niczego o produkcji, ale w kalendarium podają, że odlewnię zbudowano w 1967. Skądinąd i przedtem firma z czegoś te pompy zapewne produkowała, więc ta data pewnie nic nie da. Nazwa FAPOM obowiązywała zapewne od roku 1950, kiedy Ludowe Państwo ukradło ją właścicielowi, do 1992.
Offline