Forum Stowarzyszenia
Użytkownik
Ja zawsze mam problemy z rozczytaniem, czy to "Hern Schwinning..."? Wiecie coś o tym? Tam się remont zaczyna i boję się, że to na złom pojedzie:
Offline
Użytkownik
Już wiem: Hermann Schwinning Berlin
Offline
administrator
A, czy pojedzie na złom? Pewnie tak. Ostatnio odkryłem, że taki los spotkał przyzwoicie zachowaną pokrywę zsypu śniegowego na rogu Podwala i Nowomiejskiej. Teraz jest tam ładniutka nowiutka okrąglutka klapka i nikt już nie zastanowi się, co to też takiego kwadratowego w chodniku tkwi. A i parę złotych ktoś wziął, ku chwale odżywającej gospodarki narodowej... Już naprawdę lepiej budować czołgi i autostrady, niż wywalać pieniądze na pozbywanie się pamiątek.
Offline
Użytkownik
Kują tam teraz całe podwórko młotami. Nie wiem, czy to oszczędzą...
Offline
Użytkownik
chrisfox napisał:
A, czy pojedzie na złom? Pewnie tak. Ostatnio odkryłem, że taki los spotkał przyzwoicie zachowaną pokrywę zsypu śniegowego na rogu Podwala i Nowomiejskiej. Teraz jest tam ładniutka nowiutka okrąglutka klapka i nikt już nie zastanowi się, co to też takiego kwadratowego w chodniku tkwi. A i parę złotych ktoś wziął, ku chwale odżywającej gospodarki narodowej... Już naprawdę lepiej budować czołgi i autostrady, niż wywalać pieniądze na pozbywanie się pamiątek.
Pewnie zaraz dostanę multum jobów, ale co mi tam... A czy ktoś w ogóle skontaktował się z właścicielem o możliwość zachowania tego "żelastwa"? Bo oczywiście łatwo się narzeka, pisze, komentuje... A może wystarczyłoby zadzwonić/zapytać i sprawa byłaby załatwiona? Nie wszyscy w tym kraju są - wbrew pozorom - antymiłośniczy i wyłącznie nastawieni na zysk. I być może w łatwy sposób możnaby to zachować dla potomnych (bo na pewno warto!). Oczywiście mogłoby być zupełnie inaczej, ale... widać jeszcze nikt nie pytał
Offline
administrator
lipton napisał:
Pewnie zaraz dostanę multum jobów, ale co mi tam... A czy ktoś w ogóle skontaktował się z właścicielem o możliwość zachowania tego "żelastwa"? Bo oczywiście łatwo się narzeka, pisze, komentuje... A może wystarczyłoby zadzwonić/zapytać i sprawa byłaby załatwiona? (...) być może w łatwy sposób możnaby to zachować dla potomnych
Może się zdziwisz, ale akurat ode mnie słów potępienia za ten tekst się nie spodziewaj, osobiście uważam całkiem podobnie. Owszem, sam też na pewno mógłbym, ale pozwolę sobie wymówić się innymi zajęciami, też bardzo często realizowanymi społecznie (gdyby ktoś uważał, że się wykręcam, niech tak śmiało uważa, to ponoć wolny kraj).
Offline
Użytkownik
W zasadzie, to moje słowa nawet nie odnosiły się do Ciebie, bardziej do kolegi który rozpoczął wątek Czasami naprawdę warto spróbować.
Niemniej miło mi, że nie zmieszałeś mnie z błotem
Offline
administrator
Prawdę mówiąc, nie odebrałem tego jako zastrzeżeń do siebie. Znając życie, musiałem się jednak od razu zastrzec, dając do zrozumienia, że coś tam - choć na nieco może innym poletku - jednak robię. Po co się później bronić, kiedy można od razu zaatakować?
I na ogół (tzn. przeważnie ) nikogo nie mieszam z błotem z tytułu przekonań zbieżnych z własnymi
Offline
Użytkownik
Cieszę się. A "żelastwu" życzę aby się zachowało dla potomnych...
Offline
Użytkownik
No ja się zatroszczyłem, tzn napisałem tekst o tym i powiadomiłem konserwatora. Udało się na pewno uratować przedwojenną kostkę brukową, która - jak się okazało - była pod asfaltem. Więcej zrobić nie mogłem, bo musiałbym tam siedzieć i pilnować, czy na pewno nic nie wyrzucają na śmietnik.
Offline
administrator
Konserwator pomógł cokolwiek w tym mieście uratować? Oby nieco częściej...
Offline