Forum Stowarzyszenia
Tomasz Wiatraczny czyli Tadeusz Hollender w 1943:
Patrz, to jest dumne miasto - Warszawa,
Więcej niż tysiąc okropnych dni
wlecze się sprawa, trudna i krwawa,
u ona walczy, a ona, drwi.
l chociaż dzisiaj broczy i krwawi,
z jej krwią pisanych, codziennych kart,
jak płomień pośród burz i błyskawic
śmieje się co dzień jej dobry żart.
Codziennie krwawo te żarty płaci,
a jednak nie ma nocy ni dnia,
by żart na szwabskim nie błysł plakacie,
na znak, że żyje, walczy i trwa.
***********************************
W kilka dni po wkroczeniu Niemców do Warszawy ksiądz słyszy przez kraty konfesjonału takie wyznanie:
- Proszę księdza, mam jeszcze jeden grzech na sumieniu, ale aż boję się go wypowiedzieć.
- Nie boj się córko - zaczął ją uspokajać ksiądz - powiedz, przecież po to przyszłaś do spowiedzi.
- Bo to jest tak, proszę księdza, że jak zobaczę gdziekolwiek Niemca, to nie mogę się pohamować, żeby nie powiedzieć pod nosem:
żeby cię zaraza pokręciła, żebyś ręce i nogi połamał, żeby cię piorun z jasnego nieba
- No tak, córko - przerwał jej ksiądz - to rzeczywiście nie po chrześcijańsku. Ale mam dla ciebie radę. W takich momentach pomyśl sobie:
"a niech ci ziemia lekką będzie".
Po napaści na ZSSR w lecie 1941 roku Niemcy ustawili na placu Piłsudskiego, nazwanym przez nich wówczas Adolf Hitler Platz,
wielką drewnianą literę "V", symbol Victorii - zwycięstwa.
Równocześnie propaganda hitlerowska pokryła mury miasta, wszędzie gdzie tylko się dało, nalepkami i plakatami ze znakiem "V".
W odpowiedzi młodzież z organizacji Małego Sabotażu "Wawer" rysowała tę samą literę w postaci otwartej brzytwy z dopiskiem "Tonący brzytwy się chwyta",
a 28 lipca 1941 Czesław Zadróżny "Głowacki", członek sztabu "Wawra", podpalił w biały dzień wielkie drewniane "V", symbol hitlerowskiego zwycięstwa .
Offline
administrator
Oj, z tą literką być może było nieco na odwrót. A nawet jeszcze ciekawiej.
O ile pamiętam (Czesław Michalski, Wojna warszawsko-niemiecka - czytałem to dobre 40 lat temu ) najpierw symbol V zaczął na murach malować Mały Sabotaż. Niemcy to - z charakterystycznym niemieckim sprytem i finezją - podchwycili i ruszyli na wielką skalę z własną akcją. Potem niektóre duże litery podpalono a do tych mniejszych dopisywano tłumaczenie - verloren...
Offline
Wg mnie też początek całej akcji dał Churchill swoim fał z palców.
No ale to nie zmienia ogólnego kontekstu cytatu, że Niemcy rozpoczęli swoją akcje po zaatakowaniu Sowietów
Z tego nijak nie wynika, że to był ich pomysł.
Wręcz przeciwnie, tak jak piszesz, dopiero po tym wydarzeniu nasi robili ten dopisek "verloren" oraz zaczęli swoją akcję z brzytwa i z tymi rękoma podniesionymi do góry.
Offline