Forum Stowarzyszenia
administrator
Zaciągnięto mnie w końcu. Nie, żebym nie chciał zobaczyć tego filmu - nie chciało mi się iść do kina. Obejrzałem - i właściwie nie bardzo wiem, co sądzić o tym, co zobaczyłem. Po wysłuchaniu kilku recenzji, nastawiony byłem średnio, więc gdyby film był wybitny, zapewne zostałbym olśniony kontrastem z pierwotnymi niewielkimi oczekiwaniami. Nic takiego się nie stało, więc chyba wybitnym mi się nie wydał. Taki jakiś... (lekko nijaki?)
Ani ze mnie filmowiec, ani - co staram się wciąż na nowo udowadniać - człowiek kulturalny. Nie wiem, co powinien zawierać dobry film o Katyniu. Ten chyba tego wszystkiego nie zgromadził. Jest poprawny, sprawnie zrealizowany. Ba - jest nawet miejscami wstrząsający, choć nie wiem, co by trzeba było zrobić, aby film o tych wydarzeniach choć trochę wstrząsający nie był. Mimo wszystko, jakoś na kolana mnie nie powalił. Trochę szkoda.
Jedna - całkiem nieodkrywcza - uwaga. Urzekło mnie, wcale chyba nie takie oczywiste, zestawienie mordu katyńskiego ze sprawą krakowskich profesorów. Takie niby odległe a tak ładnie zagrało...
Offline
Użytkownik
Jeżeli można wyrazić i swoją opinie to mam podobne zdanie co do Ciebie :)
Była nastawiona na wielką filmową sensacje, film wybitny, wzruszający oraz powodujący łzy. Idąc na niego była przygotowana wraz z 2 paczkami chusteczek. Jednakże nie płakałam za dużo, tylko tuż przy samym końcu. Powinien mnie wzruszyć cały? Na pewno, ale film był taki... troche bezbarwny. Może dlatego, że właśnie za dużo naczytałam się recenzji, za dużo opowiadań. Na taki film powinno się iśc nie czytając ani jeden, później samu ją wystawić. Wiecej takiego błędu nie popełnie.
Pozdrawiam :)
J.
Offline
Moderator
chrisfox napisał:
Jedna - całkiem nieodkrywcza - uwaga. Urzekło mnie, wcale chyba nie takie oczywiste, zestawienie mordu katyńskiego ze sprawą krakowskich profesorów. Takie niby odległe a tak ładnie zagrało...
Tak, to rzeczywiście ciekawe zestawienie i dające do myślenia. Czy to była wspólnie zorganizowana akcja niszczenia polskiej inteligencji - całkiem możliwe. Narada w Zakopanem i te rzeczy ...
Co do filmu, moim zdaniem on w ogóle nie jest właściwie o Katyniu - to raczej konfrontacja pewnych postaw życiowych, a ponieważ moim zdaniem usprawiedliwia postawy mi obce, zupełnie mnie ten film nie przekonał. Oczywiście scena mordu jest wstrząsająca, ale sam fakt ma taką wymowę, że inna ta scena być nie może. I ... to wszystko. Mało, jak na film o Katyniu
A film po Powstaniu Warszawskim (wiecie który), to już chyba nie zostanie zrealizowany. Wyrolowano naszego kolegę
Ostatnio edytowany przez emaus (19.05.2008 22:58:23)
Offline
Użytkownik
Co do filmu, moim zdaniem on w ogóle nie jest właściwie o Katyniu
Właśnie, recenzje niestety wspominały, że nie mówi o Katyniu tylko o tym jak tą tragedie przeżywały rodziny ofiar. Było napisane, czy tylko ja znalazłam jedna co mi utkwiłą w pamięci? Jeżeli mówi o tym, to dlaczego tytuł jest "Katyń", który jasno sugeruje o czym będzie film? Mianowicie o ludobójstwie, a nie o rodzinach ofiar. Można by nadać inny tytuł, bardziej powiązany z fabułą, bo jeżeli chodziło o zaskoczenie, to niestety udało się, ale było ono bardzo negatywne. Szczególnie dla mnie.
J.
Offline
administrator
emaus napisał:
A film o Powstaniu Warszawskim (wiecie który), to już chyba nie zostanie zrealizowany. Wyrolowano naszego kolegę
Nie, żebym tego się spodziewał. Jednak zdziwiony też jakoś nie jestem. Przyszło dwóch gostków z jakiejś wioski na południu i będą nam tu mieszać? Nie użyję słów, które mi się cisną...
Jeanne napisał:
dlaczego tytuł jest "Katyń", który jasno sugeruje o czym będzie film? Mianowicie o ludobójstwie, a nie o rodzinach ofiar
Tytułu bym się nie czepiał. Nie czepiam się też sposobu ujęcia tematu (rozłożenia akcentów - przesunięcia nacisku na przeżycia tych, co w kraju). To dla mnie całkiem ciekawe ujęcie - Katyń oglądany stąd: tak, jak go widzieliśmy - bo film o samym mordzie bardziej by mi się kojarzył z - dość w istocie bezbarwnymi, sztampowymi - rekonstrukcjami w stylu tego wczorajszego czegoś o Anodzie. Opowieść o znanym wydarzeniu nie jest w stanie zaskoczyć treścią - bo ją wszyscy (to taki zwrot grzecznościowy, proszę się nie czepiać ) znają. Mogłaby natomiast wnosić coś interesującego od strony formalnej - i tu, w "Katyniu", została chyba podjęta taka próba. Czy ona się powiodła? Jak dla mnie, bez rewelacji. Całkiem niezły film. Wybitny chyba nie.
Offline
Ja mam cały czas bardzo mieszane uczucia... Sądziłam, że po jakimś czasie co-nie-co mi się w głowie ułoży, zostanie jakieś w miarę jednolite wrażenie, a tu nic...
Dobrze, że temat poruszony. To bardzo dobre, chwalebne itd, ale czy w dobry sposób...?
Offline
administrator
Sposób niezły, ale nie porywa (to moje zdanie). Nie wstrząsa tak, jak powinien. Wciąż sowieckie zbrodnie na Polakach gdzieś tam wloką się w ogonie za niemieckimi. A tego nie mierzy się w sztukach, kilogramach, czy inszych metrach sześciennych popiołu. Kto niszczy jedno życie, zabija cały świat. To oczywiście temat znacznie rozleglejszy, niż tylko recenzowanie tego akurat filmu. Ciągle - sam to tak odbieram - mamy gdzieś głęboko takie przekonanie, że jednak Rosjanie odrobinkę byli od Niemców lepsi - no, przynajmniej mniej źli. W końcu, oni nas "wyzwolili". W moim przypadku można to łatwo wytłumaczyć - w końcu jestem homo sovieticus - ale i inni, młodsi, chyba też mają podobny problem. A może nie?
Offline
Moderator
Dziś w "Wyborczej" znalazłem takie cuś:
Najpiękniejsza książka??? Czy książka o ludobójstwie i powstawaniu o nim filmu może być piękna? Chyba w kategorii turpizm i nekrofilia. No ale de gustibus et coloribus non est disputandum.
Offline
Moderator
Hmmm .... Ja wprawdzie jestem starsza, a nie młodsza, ale absolutnie nie mam takiego problemu i dla mnie zbrodnie sowieckie niczym się nie różnią od niemieckich poza techniką wykonania. Może nawet te sowieckie gorsze, bo maskowane hipokryzją, tak że wielu ludzi się na to nabiera w sposób, jaki przedstawiasz. A szkopy - jak zwykle - po prostu brutalnie i siłą, więc wszystko jasne
W dodatku Rosjanie niewolili nas nie przez 6 lat, ale przez prawie 50. Co gorsza Rosjanom udało się w nas zabić duszę, a Niemcom - ani trochę. Ja bym tam wolała nie istnieć fizycznie, niż istnieć bez duszy. A ta dusza ... to se ne vrati ....
Offline
administrator
Naturalnie, podpisuję się pod tym. Ale jedynie rozumowo - też uważam, że z wielu względów (zajrzyjmy choćby do parlamentu ) byli gorsi. Pisałem o świadomości - odczuciach, od których sam wciąż nie mogę się uwolnić.
Offline
Moderator Kombinator
Hm, mnie to trochę przypomina próbę odpowiedzi na pytanie "kogo kochasz bardziej: tatusia, czy mamusię?". Oczywiście, można starać sie na nie odpowiedzieć, ale ta odpowiedź będzie wybitnie subiektywna i zabarwiona charakterem odpowiadającego (w zależności czy tata był na barykadzie, czy w Kazachstanie i czy samemu oglądało się Klossa i bawiło w Niemców i Polaków, czy już nie). Dla mnie obie strony próbowały nas zniszczyć (zabijać duszę Ruscy zaczęli chyba dopiero jak byliśmy już cali ich, wcześnie imali się sprawdzonych, prostych metod) i dlatego uważam tylko, że byli źli. Bez oceny którzy byli gorsi, bo wątłe i niepewne są takiej oceny podstawy. Po Pianiście kroiłbym szkopów, po Katyniu - sowietów. I co tu wybrać?
Offline
Moderator
U mnie to działa i na zasadzie odruchu, i rozumowo. I to mimo tego, iż Mamusia była na barykadzie (nie w łagrze), przechodziła czterokrotnie rewizje gestapo (a nie NKWD) i w ogóle z Sowietami miała stosunkowo mało do czynienia (poza okresem od września do listopada 1939). Rosjanie od Niemców niczym się dla mnie nie różnią jako agresorzy i okupanci. Odna sw ... ocz!!!
Offline
Przypomina mi się jak Lanckorońska pisała o różnicy między okupacją sowiecką i niemiecką. Ona to ujęła następująco: jesli chodzi o okupację niemiecką - wiadomo było kto był wróg, a kto nie, zaś przy sowieckiej pojawiał się już zamęt...
Offline
Moderator Kombinator
To prędzej świadczy o odwadze. Nie dawałbym szkopom bonusa za rozpoczęcie wojny bez wypowiedzenia, żywe tarcze przed czołgami i masowe egzekucje cywilów.
Offline
Moderator
Nie chodzi o bonusa, ale o to, że jedni nie różnili się niczym od drugich. Jedni i drudzy łamali Konwencję Genewską, jedni i drudzy mają na sumieniu ludobójstwo, jedni i drudzy stawiali sobie za cel fizyczne wyniszczenie narodu polskiego, szczególnie elit (skuteczni byli - na dobrą sprawę nie mamy ich do dziś). Ja się jednak bardziej boję tych, którzy wbiją mi nóż w plecy wmawiając całemu światu, że mnie tylko pogłaskali po łopatkach.
Ostatnio edytowany przez emaus (21.05.2008 15:20:26)
Offline
administrator
Przy tym wszystkim - także i owej nieszczęsnej posocjalistycznej podświadomości - nie mam wątpliwości, kogo nie lubię bardziej. Owszem, Rosji (Rosji, nie Rosjan). Również za to, co mi ichni pachołkowie do głowy wbijali (ba, wbili, całkiem nieźle) przez ładne dwadzieścia parę lat. Moich bliskich wymordowali Niemcy, ale dla mnie to tamta zaraza była gorsza.
Offline
Moderator Kombinator
Ok.
Offline
Moderator
Offline